Steven Wilson będzie promować nowy album na tournee po Europie i USA w październiku i listopadzie 2011.
20.10.2011 wystąpi w Poznaniu w Klubie Eskulap o godz. 20:00
21.10.2011 w Krakowie w Hali Wisły o godz. 20:30
Steven Wilson: "Ktoś ostatnio zapytał mnie, czy tytuł mojego nowego albumu ma jakiś związek z Jeffem Buckleyem, ponieważ jedna z jego płyt nosiła tytuł "Grace", a on sam utonął. To oczywiście tylko zbieg okoliczności. Tytuł związany jest z opowieściami osób, które otarły się o śmierć kliniczną, szczególnie takich, które o mało co nie utonęły. Mówią, że kiedy toniesz, to po chwili walki, nadchodzi taki okres, kiedy niemal wpada się w stan odrętwienia, przychodzi ulga, otula cię spokój. Podobno dzieje się tak też kiedy umierasz z zimna. Ja traktuję to jako metaforę życia. Bez zbędnej pretensjonalności, chcę powiedzieć, że w pewnym sensie czuję jakbyśmy wszyscy tonęli. Życie obecnie jest tak intensywnym przeżyciem, że ma się wrażenie, iż w pewnym stopniu wszyscy toniemy w stresie i szybkim tempie współczesnego bytu. Osobiście czuję, że z wiekiem osiągnąłem niemal taki właśnie stan spokoju, że już mi nie zależy. Nie zależy mi na tym, co inni sądzą o mojej muzyce albo czy ubieram się właściwie według opinii innych."
Steven Wilson, dwukrotnie nominowany do nagrody Grammy producent, twórca i wykonawca, znany jest najbardziej jako założyciel i frontman brytyjskiego zespołu Porcupine Tree. Wyprodukował też i/lub zmiksował albumy tak różnych wykonawców jak szwedzka metalowa grupa Opeth, norweska wokalistka Anja Garbarek oraz legenda rocka progresywnego King Crimson. W 2010r. napisał też i zaśpiewał w utworze "The Fountain" z albumu "Immersion" grupy Pendulum.
Ostatni album Porcupine Tree trafił do Top 30 zestawień w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych, a promująca go trasa zakończyła się w październiku 2010r. wyprzedanymi koncertami w Royal Albert Hall w Londynie i Radio City Music Hall w Nowym Jorku.
"Grace For Drowning" to drugi solowy album Wilsona, na którym podąża dalej muzycznymi szlakami wytyczonymi na znakomicie przyjętym "Insurgentes" z 2009r.
Wilson określił ten podwójny album ("dwa 40-45-minutowe albumy w jednym opakowaniu") jako swój "najważniejszy projekt w dotychczasowej działalności".
"Insurgentes" był dla mnie bardzo ważnym krokiem w coś nowego. Nowa płyta wykorzystuje to jako punkt wyjścia, ale jest bardziej eksperymentalna i bardziej eklektyczna. Dla mnie złotą erą muzyki był koniec lat sześćdziesiątych i początek siedemdziesiątych, kiedy album był podstawowym środkiem muzycznego wyrazu. Wtedy właśnie muzycy wyzwolili się z 3-minutowego formatu popowej piosenki, zaczęli czerpać inspirację z jazzu i muzyki klasycznej i łączyli wszystko z duchem psychodelii, by stworzyć "dźwiękowe podróże". Tak chyba można to nazwać. Mój nowy album jest hołdem złożonym duchowi tamtych czasów. Znaleźć tu można wszystko począwszy od tematów filmowych a la Ennio Morricone, przez muzykę chóralną, ballady fortepianowe aż po 23-minutowy utwór progresywny inspirowany jazzem. Tym razem zaprosiłem do współpracy kilku muzyków jazzowych, do czego skłoniła mnie praca przy miksowaniu albumów King Crimson."