DRAGON PUB - OPINIE

Miejsce jest ok. Nawet bardziej. Jednak obsługi barmanami nazwać nie można - nie zasługują na to miano. Zgadzam się z opiniami poniżej.

Miejsce całkiem klimatyczne, muzyka OK, natomiast chamstwo, arogancja i brak profesjonalizmu obsługi przekracza wszelkie granice.

Pojawiłam się tam za namową koleżanek z Wrocławia, które wyczytały o klubie w gazecie, jednak po wizycie w opisywanym klubie byłyśmy srodze zawiedzione. Muzyka całkiem przyjemna, siedzenia wygodne, ubikacja czysta - tutaj zalety się kończą. Obsługa spoglądała na nas z wyższością, jakbyśmy były jakimiś podludźmi. Rażące, karykaturalne wręcz zblazowanie dotyczyło nie tylko pracowników, lecz również gości, którzy zdawali się być święcie przekonani o swojej wyższości intelektualnej nad prostym motłochem, do którego się z koleżankami zaliczamy. O ile w przypadku klientów nie jest to czymś niewybaczalnym i skreślającym knajpę w moim osobistym rankingu, ale barmani, skoro są tacy "yntelygentni", mogliby zrozumieć w swej wspaniałości, że przychodzimy tam, aby wydać pieniądze na dobre piwo (o czym za chwile) i mile spędzić czas, a owe pieniążki po jakimś czasie trafiają do ich kieszeni, więc w łaskawie (choć ledwie) nas tolerującej obsługi interesie leży, abyśmy chciały tam wrócić. Nie to jednak jest głównym powodem mojego rozgoryczenia. Zaliczam się do tych pechowców, którzy pijają głównie ciemne piwa, więc skromna oferta satysfakcjonujących mnie trunków nie jest czymś zaskakującym: tylko Guinness. Ale nic to, że kosztuje 11zł, pomyślałam - kupię jedno porządne piwo zamiast dwóch byle jakich, wyjdę na swoje, poza tym na Rynku jest złotówkę droższe. I tu nastąpiła przykra niespodzianka - najpierw moją uwagę zwróciła mała ilość niezbyt gęstej pianki, później zawiodłam się słabym smakiem... Cóż, jestem pewna, że nie ma sensu tam wracać, aby pić drogie, rozwodnione, pozbawione smaku piwo. Już wolę Proletaryat z tanim, ale dobrym ciemnym piwem - no i nie czuję się tam jak nędzny, plugawy parias :)

dragon to drugi dom..

Niestety wszyscy narzekający mają rację. Wiem, bo pracowałem w Dragonie przez rok. To miejsce rzeczywiście emanuje złem... To przykre, bo kiedyś było inaczej - lepiej.

strasznie mi przykro, ale niestety musze przyłączyc się do narzekań na chamstwo obsługi w Dragonie. Ja rozumiem, że np. barmanka z górnego baru ma polecenie aby go zamknąć o jakiejś określonej godzinie, ale chyba nie wyprasza się gości, a było nas dziesięcioro i właśnie zamówiliśmy u tej samej barmanki piwo, krzycząc "koniec, spier...ć na dół"?! stamtąd z kolei wypraszają postawni "ochroniarze" słowami "macie 5 minut". Po upływie tego czasu "ochroniarze" przechodzą do rękoczynów! Oczywiście bar nadal serwuje piwo, bez ostrzegania o zamykaniu lokalu.
Podobno właściciele są sympatyczni, ale jakoś trudno mi w to uwierzyć...

Dragon kojarzy mi sie tylko ze zlymi sytuacjami. Niestety w poznaniu nie ma knajpy alternatywnej, w której mozna spotkac osoby skore do nieplytkich dyskusji. widywalam tam napalone studentki ponizajace sie przed dojrzalymi "artystami", widywalam tam profesorów zdradzajacych swoje zony. Miejse to emanuje zlem. ale to nie wina pubu a ludzi ktorzy upodobali sobie ten lokal.